Prawdziwy turysta górski znajdzie w Bieszczadach nadal najmniej zaludnione i najmniej zagospodarowane góry Polski. Choć już nie takie dzikie, jak przed ćwierćwieczem, choć pocięte siecią dróg leśnych i opasane ruchliwą obwodnicą, zachowały wiele z dawnego uroku. Spore odległości między schroniskami czy innymi punktami zakwaterowania i wyżywienia oraz rzadka sieć komunikacyjna wymuszają długie odcinki dzienne, co wymaga dobrej kondycji, ale daje w zamian satysfakcję z własnej sprawności i samodzielności. Bieszczady noclegi to obecnie bardzo dobra baza dla turysty.
Masywy Tarnicy, Wielkiej Rawki, Połoniny Wetlińskiej i Caryńskiej obejmuje BPN, w którym poruszać się można tylko szlakami znakowanymi. Na nich też skupia się większość ruchu turystycznego. Nic dziwnego. Ściągają tu wędrowców niezwykłej urody i rozległości panoramy. Z Tarnicy w słoneczne jesienne dni widać odległe o sto kilometrów szczyty Gorganów w Ukraińskich Karpatach, spod schroniska na Połoninie Wetlińskiej zimą wzrok sięga po ośnieżone szczyty Tatr, a z Halicza w pogodne noce można ponoć ujrzeć światła Lwowa. Ogromne, puste przestrzenie połonin, falujące na wietrze morza traw dają złudzenie wolności, nazbyt często niestety rozwiewane przez nadchodzącą hałaśliwą wycieczkę.